List na niedzielę seminaryjną

Drodzy Przyjaciele, zdarza nam się czasem narzekać. Patrzymy przez okno i mówimy, że zła pogoda. Oglądamy telewizję i zastanawiamy się, czemu na świecie jest tyle bałaganu. Pracujemy - i czasem nie widzimy efektów. Bywa też przeciwnie - satysfakcjonuje nas nasza sytuacja życiowa. Wobec tego co się dzieje wokół nas możemy przyjąć dwojaką postawę: narzekać lub być zadowolonym, uważać że czasy są ciężkie lub wspaniałe. W perspektywie dzisiejszej Ewangelii okazuje się jednak, że nie ma powodu by narzekać. Żyjemy bowiem w czasie błogosławionym - w czasie miłosierdzia. Słyszeliśmy dziś o sądzie ostatecznym. Zanim jednak on nastąpi Bóg daje czas łaski i miłosierdzia. Błogosławieństwo tego czasu polega na tym, że w naszym życiu jeszcze wszystko możemy zmienić i przygotować się na spotkanie z Chrystusem.

Warto zadać sobie pytanie, z czego Pan Bóg będzie sądził człowieka na sądzie ostatecznym? Część z nas może odpowiedziałaby, że z grzechów. Otóż nie. Z czego więc będzie nas sądził Pan? Z zaniedbania? A może Pan Bóg osądzi nas z dobrych uczynków? Co zrobić? Co przygotować, aby Boski sąd okazał się dla mnie zbawienny?

Żeby znaleźć odpowiedź przyjrzyjmy się dzisiejszej Ewangelii, zwłaszcza temu, co Chrystus mówi do sprawiedliwych. Widzimy jak Chrystus zasiada na tronie i gromadzą się przed nim wszystkie narody. Wszystkie, czyli nawet ci. którzy go odrzucają. I co mówi Pan? Byłem głodny, a daliście mi jeść. Byłem spragniony a daliście mi pić, byłem przybyszem a przyjęliście mnie...” Chrystus nie mówi: bądź zbawiony, bo chodziłeś codziennie do Kościoła. Nie mówi też: bądź zbawiony, bo nie kradłeś, bo nikogo nie zabiłeś, bo nie kłamałeś i nie obmawiałeś. Nie mówi tego, bo to jest twój obowiązek. Kryterium zbawienia nie stają się obowiązki. One są czymś co trzeba zrobić. To jest coś, co jest absolutną podstawą. Kryterium zbawienia staje się coś innego, coś co wykracza poza obszar nakazany. Chrystus na sądzie pyta o wiarę, a następnie o miłość. Chrystus zapyta czy kochałeś? Ile kochałeś? Jak kochałeś? I trzeba być przygotowanym na odpowiedź.

Gdy patrzymy na dzisiejszą Ewangelię uderzające jest, że Chrystus od nikogo nie wymaga cudu, tylko spraw podstawowych. Pan nie nakazuje szykować głodnemu obfitej uczty. „A daliście mi jeść”. Wystarczy dać jeść - choćby kromkę chleba. Pan nie wymaga od nas abyśmy uzdrowili chorego. Mówi: „A przyszliście do mnie”. Wystarczy odwiedzić. Widzimy, że wystarczy niewiele: odrobina czasu, trochę wysiłku, kubek wody. Bóg sam zamieni moje ludzkie „mało” w swoje boskie „wiele”, ale zapyta mnie właśnie oto „mało”.

Uczniowie pytali Pana „czy tylko nieliczni będą zbawieni?”. On im odpowiedział: „starajcie się wejść przez ciasne drzwi ”. Tymi drzwiami jest właśnie miłość. I nie wiadomo czemu wielu ludzi tego nie dostrzega. Sprowadza się chrześcijaństwo do szeregu zakazów i nakazów - do tego co wolno i czego nie wolno. Ale to nie jest sedno sprawy. To wszystko jest ważne, ale najpierw trzeba kochać. Chrześcijaństwo bez miłości byłoby puste - nic nie warte. Pytanie o chrześcijaństwo zawsze staje się pytaniem o miłość. Więc pytam was dzisiaj: czy wierzycie? Czy chcecie, aby wasza wiara była dla was zbawieniem? Zatem kochajcie. Czyńcie miłosierdzie. Tak jak potraficie. „Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią.”

Drodzy Przyjaciele: ..usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”. Znacie sposób. Kochajcie. Pełnijcie miłosierdzie. Trzeba mieć oczy otwarte, by zauważyć te sytuacje, w których możemy kochać. Ktoś kiedyś powiedział, że nauka miłości zaczyna się od pozostawienia czystej łazienki i cichego zamykania drzwi ze względu na drugiego człowieka. I może miał rację. Bo to są właśnie te proste sprawy w których weryfikuje się nasze serce. Dziś pragniemy podziękować wam za jedną z tych spraw, jaką jest wasza troska o powołania kapłańskie. Dziękujemy za tę miłość miłosierną, zatrzymanie na modlitwie o powołania, ofiarowanie czasu, cierpienia czy też darów materialnych. To są te drobne sprawy, które Bóg zamienia w rzeczy wielkie. Bez tych prostych spraw nasz formacja nie byłaby możliwa, dlatego z serca dziękujemy.

Obecny rok jest dla nas w pewien sposób trudny. Jest pierwszym rokiem w historii, w którym nie mamy na pierwszym roku formacji kleryka z naszej diecezji. Ta rzeczywistość zaprasza nas do gorliwszej modlitwy, nie tyle o powołania - bo Bóg woła - ile o odwagę do przyjęcia przez powołanych Bożego zaproszenia. Spadek powołań niech nie stanie się dla nas powodem do narzekania. Jak zauważyliśmy na początku, żyjemy w błogosławionych czasach. I trzeba o tym pamiętać. Opowiadajmy więc sobie nawzajem o pięknie Bożego Królestwa. Szukajmy tego piękna w Kościele. Kto wie, może twoje świadectwo o dobru, którego doświadczasz w Kościele sprawi, że wzbudzisz w kimś gotowość do odpowiedzi na Boże zaproszenie do kapłaństwa. Zechciejmy dziś pod koniec Eucharystii, po modlitwie po komunii świętej, wysłuchać jednego z takich świadectw o Bożym zaproszeniu i odpowiedzi na nie.

I na koniec: moi drodzy nie bójmy się stanąć przez Panem. Pan Bóg jasno i wyraźnie powiedział co dla nas przygotował. „Weźmijcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata”. Ogień wieczny został przygotowany diabłu i jego aniołom - nie dla nas. Chyba, że sami zechcemy tam wejść. Ale mając przed sobą taką perspektywę miłości - nic tylko kochać i żyć wiecznie!

Z kapłańskim pozdrowieniem

ks. Andrzej Nackowski,
Wicerektor Wyższego Między diecezjalnego Seminarium Duchownego 
w Częstochowie